
Uchylono zakaz gry w sprawie Patrycji Waszczuk
Trybunał Arbitrażowy przy Polskim Komitecie Olimpijskim uchylił dwuletni zakaz gry, oskarżanej o oszustwo, WFM Patrycji Waszczuk. Według jej pełnomocnika, 18-letnia Waszczuk została pozbawiona prawa do obrony oraz prawa do uczciwego procesu.
W październiku 2020 Komisja ds. Wyróżnień i Dyscypliny Polskiego Związku Szachowego podjęła decyzję o dwuletnim zakazie gry Waszczuk. Polska szachistka, która miała wtedy 17 lat, rzekomo korzystała z telefonu w trakcie partii podczas Festiwalu Szachowego w Ustroniu w sierpniu 2020. W szachach jest to surowo zabronione.
Według ustaleń Komisji, Waszczuk została przyłapana z telefonem w toalecie, przyznała się do posiadania drugiego telefonu oraz nie zgodziła się na przeszukanie jej torebki. Analiza jej partii doprowadziła do wniosku, że jest bardzo prawdopodobne, że podczas partii miała dostęp do silnika szachowego.
Natychmiast po ogłoszeniu decyzji o zakazie gry przez Polski Związek Szachowy, ojciec Waszczuk odwołał się od decyzji, twierdząc, że dowody są niewystarczające. Ponadto zasugerował, że podczas procesu zostały popełnione błędy proceduralne.
W drugiej instancji sprawą zajął się Zarząd Polskiego Związku Szachowego, który podjął swoją decyzję w styczniu tego roku, utrzymując w mocy decyzję z pierwszej instancji. Następnie pełnomocnik Waszczuk, mec. Paweł Dziubiński, skierował sprawę do Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

W środę 14 lipca, Komitet uchylił zakaz gry i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez organ pierwszej instancji. Oznacza to, że Komisja ds. Wyróżnień i Dyscypliny Polskiego Związku Szachowego będzie musiała przeprowadzić postępowanie od początku, jednak tym razem będzie ono nadzorowane przez Polski Komitet Olimpijski.
Na razie została opublikowana jedynie sama decyzji Polskiego Trybunału Arbitrażowego przy PKOl.; pisemne uzasadnienie pojawi się w ciągu dwóch tygodni. Jednak można założyć, że podstawą decyzji o uchyleniu zakazu gry, były błędy proceduralne, popełnione przez PZSzach.
Według mec. Dziubińskiego, Polski Komitet Olimpijski uznał za niedopuszczalne, że nie miało miejsce przesłuchanie Waszczuk ani podczas dochodzenia, prowadzonego przez Komisję ds. Wyróżnień i Dyscypliny, ani tego, które prowadził Zarząd PZSzach.
Mec. Dziubiński stwierdził także, że materiał dowodowy, zgromadzony w sprawie, jest niewystarczający, a Waszczuk został pozbawiona prawa do obrony, a także prawa do uczciwego procesu. "To trochę tak, jakbym zgłosił na policję, że mnie pobiłeś i na podstawie tylko tego zeznania, policja przyszłaby po Ciebie, założyła Ci kajdanki, a potem sąd skazałby Cię na dwa lata pozbawienia wolności bez rozprawy i przesłuchania Ciebie," skomentował dla Chess.com mec. Dziubiński w emailu.
Podczas dochodzenia w pierwszej instancji, przewodniczący komisji wysłał prywatną wiadomość do Waszczuk , w której sugerował, że jest winna. Następnie mec. Dziubiński złożył pismo z prośbą o usunięcie przewodniczącego z procesu.
Mec. Dziubiński, który także jest szachistą, otrzymał odpowiedź, według której Komisja ds. Wyróżnień i Dyscypliny odsunęła go sprawy, jako pełnomocnika Waszczuk. W rezultacie wszystkie dokumenty, które wysłał, zostały wyłączone z procesu podejmowania decyzji.
"Mamy dowód na to, że Patrycja jest niewinna. Mamy zeznania świadków, własne analizy partii, badanie wykrywaczem kłamstw. To wszystko zostało całkowicie pominięte i niedopuszczone do procesu," powiedział mec. Dziubiński.
Wydaje się, że zespół ludzi, stojących za Waszczuk, powołuje się jedynie na błędy proceduralne w swojej apelacji, jednak mec. Dziubiński temu zaprzecza: "Z powodów proceduralnych nie byliśmy w stanie zaprezentować naszych dowodów, a te, które zaprezentowaliśmy, nie zostały uznane ani wzięte pod uwagę podczas czynności procesowych czy też przesłuchania, które, tak się składa, nie miało w ogóle miejsca."

Powodem, dla którego Związek odsunął mec. Dziubińskiego od sprawy, był fakt, że on sam był zamieszany w skandal, związany z oszustwem, który miał miejsce 14 lat temu. Jednak nie został nigdy skazany. Mec. Dziubiński zasugerował w rozmowie z Chess.com, że zamierza pozwać członków Zarządu PZSzach o zniesławienie: "Z pewnością spotkamy się w sądzie w związku z obelgami, kierowanymi pod moim adresem lub adresem mojej kancelarii."
GM Radosław Jedynak, Prezes Polskiego Związku Szachowego, w konwersacji mailowej z Chess.com stwierdził: "W pełni rozumiem, że wokół tej sprawy jest sporo złych emocji, jednak to nadal nic nadzwyczajnego, otwarta sprawa wróciła do pierwszej instancji. Trybunał jednoznacznie stwierdził, że nie uznał Patrycji Waszczuk za winną bądź niewinną, ale zakwestionował jedynie procedurę. Muszę przyznać, że był to bardzo trudny czas dla Komisji ds. Wyróżnień i Dyscypliny, która pracowała nad tą sprawą w szczycie pandemii w Polsce, kiedy to nawet normalne sądy były zamknięte, zgodnie z wytycznymi rządu."
Jedynak dodał: "O wiele bardziej martwi mnie inne stanowisko Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Stwierdził on bowiem, że elektroniczny doping w szachach to nie doping w sporcie. To stanowisko pokazuje całkowity brak zrozumienia naszej dyscypliny. Ten najważniejszy punkt został zaprezentowany jako decyzja bez żadnego przesłuchania, możliwości protestu, wezwania świadków lub apelacji. Sędziowie uznali oszukiwanie w szachach za naruszenie zasad, tak jak faul w piłce nożnej, a nie za realne zagrożenie dla naszego sportu."
Decyzja Polskiego Komitetu Olimpijskiego o uchyleniu zakazu gry Patrycji Waszczuk, jest ostateczna, ale dochodzenie będzie musiało być przeprowadzone ponownie. Dlatego w tym momencie nie jest do końca jasne czy Waszczuk może grać w turniejach, czy też nie. Mec. Dziubiński powiedział, że zaczeka ona do momentu publikacji pisemnego uzasadnienia decyzji trybunału.
Powiązane artykuły: